poniedziałek, 6 maja 2019

Buty Salomon Wings Pro 3 - Recenzja



W butach trailowych Salomon Wings Pro 3 przebiegłem ponad 600 km i widzę, że powoli "się kończą". Postanowiłem się im przyjrzeć bliżej i podzielić się z Wami moimi doświadczeniami i przemyśleniami, które dotyczą tych butów.

Na początek trochę marketingu zaczerpniętego bezpośrednio od producenta i/lub sklepów, które sprzedają te buty:
Salomon Wings Pro 3 to męskie buty do biegania w terenie, z przeznaczeniem zarówno do treningów, jak i startów w zawodach ultra. Buty z doskonałą amortyzacją i przyczepnością, dzięki specjalnie zaprojektowanemu bieżnikowi. Lekka i przewiewna cholewka wykonana w technologii Sensifit, dopasowującej but do kształtu stopy, zapewniając jej wsparcie i stabilizację. System wiązania Quicklace, z kevlarową sznurówką pewnie utrzymuje but na stopie. Wytrzymałe linki są niezwykle trudne do przerwania, a po zawiązaniu dają się łatwo schować do kieszonki umieszczonej na języku buta. Wzmocnione sekcje na przodzie i bokach buta odpowiedzialne są za ochronę stopy podczas zderzeń ze skałami. Wewnątrz buta umieszczono wyjmowaną wkładkę Ortholite. Daje ona nie tylko dodatkową amortyzację, ale także utrzymuje neutralny zapach dzięki systemowi antybakteryjnemu. Podeszwa środkowa wykonana jest ze skompresowanej pianki EVA uzyskując świetną amortyzację, przy jednoczesnym zwrocie energii odczuwalny podczas przetoczenia. Umieszczony w podeszwie system Profeel film odpowiedzialny jest za stabilizację śródstopia, kontrolę ruchów bocznych oraz wsparcia naturalnego przetoczenia. Istotą tego modelu jest jego podeszwa zewnętrzna. Agresywny bieżnik został wykonany z trwałej i wytrzymałej gumy w technologii Contagrip, zapewniającej przyczepność bez względu na rodzaj terenu. Specjalna konstrukcja bieżnika Descent Control skutkuje wyjątkową stabilnością i pewnością ruchu podczas zbiegów.
Waga: but w moim rozmiarze, tj. 29 cm waży 330 gram, co nie jest żadną rewelacją w tym segmencie, ale też nie odbiega od jakiejś ogólnie przyjętej średniej dla tego typu obuwia.

A teraz skonfrontujmy wyobrażenia producenta z rzeczywistością i spróbujmy wystawić butom oceny od 2 do 5 (skala ocen jak w dawnej, mojej szkole:) w zależności od ocenianego parametru.

Cena:
Buty kupiłem w lipcu 2018 w cenie 420 zł. Obecnie można je kupić nawet za 350 zł, ale trzeba trafić z rozmiarówką. Cena katalogowa to ok. 620 zł. Moim zdaniem nie ma co się rozwodzić nad cenami. Nie mam zamiaru krytykować / oceniać producenta za ceny - dla mnie jako kupującego zawsze mogłoby być niższe, a z drugiej strony nikt, nigdy nie zmusza mnie do zakupu butów danego producenta, w danej cenie. Ale mogę ocenić stosunek ceny do oferowanej jakości wykonania, a ten parametr oceniam na słabą 3.

Wygląd / estetyka:
To przede wszystkim kwestia gustu, ale przyznaję, że buty mi się od początku podobały wizualnie i kolorystycznie. Wyglądają agresywnie, a ich wygląd sugeruje, że to but wykonany z materiałów o wysokiej jakości. Ocena: 5.

Teren użytkowania i przebieg:
Butów używałem wyłącznie w terenie, na trasach szutrowych, kamienistych, z korzeniami, itp., czyli generalnie w terenie, których spotyka się na większości biegów górskich. Biegałem w nich zarówno na treningach, jak i podczas startów w zawodach. Przebiegłem w nich najdłuższy dystans Piekła Czantorii w roku 2018 i ok. 60-70 km w Ultramaratonie Bieszczadzkim. Ich aktualny przebieg to 607 km.

Podeszwa/Bieżnik:
Tutaj nie mam do producenta absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jak widać na zdjęciu podeszwa i bieżnik nie wykazują nawet najmniejszego śladu zużycia, a ich przyczepność oceniam wysoko. Nawet na bardzo długich dystansach nie odczuwałem dyskomfortu biegnąc po kamieniach/korzeniach. Zdarzają mi się poślizgi na bardzo twardych i jednocześnie mokrych ścieżkach, ale takie sytuacje zaliczam do ekstremalnych i bardzo rzadkich i trudno tutaj mieć pretensje do producenta o brak przyczepności. Jeśli chodzi o ocenę tego parametru, to nie mogę się przyczepić do niczego: ocena 5.


System wiązania Quciklace:
Najchętniej napisałbym, że opatentowane rozwiązanie Salomona uważam za porażkę, ale postanowiłem być bardziej łagodny i napiszę po prostu, że zdecydowanie w tym przypadku jestem tradycjonalistą i wolę dwa mocne sznurki, zwane fachowo sznurowadłami, ewentualnie sznurówkami:)
Jak widać na zdjęciu moje quicklace w jednym bucie nie wytrzymało próby czasu i w okolicach  przebiegu 500 km, na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego poczułem w pewnym momencie, jak but robi się luźniejszy - wytrzymałe linki kevlarowe, bardzo trudne do zerwania nie wytrzymały po prostu próby czasu i pękły! Wg mnie linka pękła od naciągania linki przy wiązaniu buta - linka ociera się każdorazowo o szlufkę na linkę, co powoduje, że nie tylko linka się przeciera, ale również sama szlufka - co również widać na jednym ze zdjęć. O ile z samym quicklace sobie poradziłem, chociaż kosztowało mnie to ok. 30 zł/parę (kupiłem czerwone, bo były tańsze i wymieniłem na razie jedną, bo druga jeszcze daje radę:)), to za chwilę będę miał większy problem, jak przetarciu ulegnie sama szlufka!
Z powodów jw. uważam quicklace za chybione rozwiązanie. Moim zdaniem producent do każdej pary butów powinien dodawać gratis parę quiclace, a szlufki powinny być z jeszcze bardziej wytrzymałego materiału, który nie poddaje się tak łatwo otarciom ze strony quicklace.
I jeszcze jedna uwaga: na wielu zawodach chipy montuje się do butów - przy quicklace sprawa się mocno komplikuje, skoro cały quicklace to tak naprawdę "zamknięty obwód" i nie da się przez niego przeciągnąć chipa, jak przy tradycyjnym sznurowadle.
Poza tym, w trakcie biegu, na zawodach, w przypadku "awarii", pęknięcia quicklace, nasze możliwości są mocno ograniczone, ponieważ nawet, jakbyśmy mieli w plecaku zapasowego quicklace to wymiana trochę zajmuje, a szlufki są tak wąskie, że nie ma szans, żeby przepchać przez nie tradycyjne sznurowadło - biznes musi się kręcić i tutaj wchodzi tylko quicklace!
I ostatnie pytanie związane z quicklace - czy czułem, że but jest lepiej, mocniej związany/trzymany dzięki quicklace?! - zdecydowanie nie! identyczny efekt osiągam dzięki sznurowadłom, a przy quicklace czasami miałem wrażenie, że cienka linka quicklace za bardzo uciska podbicie mojej stopy.
Ocena: 3.



Wkładka Ortholite:
Czy czułem, że but jest wyposażony w jakąś super wkładkę z dodatkową amortyzacją i dającą neutralny zapach dzięki systemowi antybakteryjnemu? Raczej nie zauważyłem, żeby wkładki dawały mi poczucie ekstra amortyzacji; mogę jedynie stwierdzić, że czasami wkładka tak się ustawia w jednym bucie, że bardzo obciera mi piętę z boku stopu przy bardzo długich treningach - profilaktycznie przed każdym dłuższym treningiem sprawdzam bardzo dokładnie wkładkę, czy dobrze leży (być może to urok mojej stopy, ale przy innych butach takiej przypadłości nie stwierdziłem). A jeśli chodzi o neutralny zapach i system antybakteryjny... no cóż...  też nie zauważyłem tutaj żadnych rewelacji na korzyść, bądź niekorzyść Salomona - i tutaj taka mała anegdotka: koty czasami obsikują buty swoich właścicieli, ale robią to nie dlatego, że są źli na właściciela, bądź go wyjątkowo kochają, czy też się stęsknili, robią to wtedy, kiedy z butów wydobywa się jakiś wyjątkowo "intensywny zapach" (przy czym kot nie rozróżnia, czy mówimy o zapachu opróżnianego przez sąsiada szamba, czy zapachu spod sklepu z perfumami - i w jednym i drugim przypadku mówimy wyłącznie o intensywności:)) i wtedy kot mówi NIE i próbuje "zakryć" ten zapach swoim, jeszcze intensywniejszym zapachem:))) - mój kot jeszcze mi nigdy nie nasikał do żadnego z butów do biegania, a czasami w rządku stoją 4 pary - czyli podsumowując wkładka antybakteryjna salomona działa wyśmienicie... podobnie jak wkładki pozostałych producentów:)
Ocena: ponieważ jedna z wkładek nie zachowuje się przy mojej stopie bez zarzutu, to daję 3.


Trwałość:
Gdyby nie zintegrowana cholewka, która jednocześnie stanowi język buta i dodatkowo "otula stopę" po bokach, to już dawno nie miałbym z boku żadnej ochrony na stopę. Jak widać na zdjęciach materiał z którego jest wykonany but okazał się bardzo niskiej jakości i po prostu się przetarł, popękał, nie wytrzymał naprężeń podczas biegu i w tej chwili jedyną ochroną dla boku stopu w tym miejscu jest cienki materiał z którego wykonana jest cholewka, stanowiąca, jak wspomniałem powyżej, całość z językiem buta. Jeżeli dobrze pamiętam, to już przy przebiegu ok. 200 km materiał w tym miejscu zaczął się "rozchodzić".
Ocena: generalnie od butów do biegania, szczególnie do biegania w górach nigdy nie będę oczekiwał nie wiadomo jakiej trwałości, ale uważam, że but Salomona wypada tutaj bardzo słabo (nie licząc oczywiście podeszwy/bieżnika) i nie mogę tutaj wystawić oceny wyższej niż 3.





Ogólny komfort użytkowania / dopasowanie:
Numerację salomonów określiłbym jako standardową, nie odbiegającą od innych producentów. Ogólnie sam komfort użytkowania oceniam na 4, ale na bardzo długie dystanse, powyżej 80 km wybrałbym raczej inny but. Wings pro 3 to but - wg mnie - dla biegaczy o wąskiej stopie, a ja do nich nie należę. Stopa jest bardzo dobrze trzymana przez but, natomiast po 60-70 km Ultramaratonu Bieszczadzkiego moje zmasakrowane stopy miały już dosyć salomonów, dodatkowo wkładka w lewym bucie źle się ułożyła i po prostu zrobiła mi się głęboka rana przy pięcie - na bufecie zmieniłem salomony na wysłużone inov terraclaw 250, które oferują bardzo dużo miejsca na stopę i dzięki tej zamianie dobiegłem do mety.

Podsumowanie:
Generalnie jestem zawiedziony trwałością wykonania, którą zaoferował Salomon w tych butach. Uważam, że za taką cenę i od takiego potentata jak Salomon, biegacz górski powinien dostać wyższą jakość.
Jeśli ktoś jednak szuka butów na dystanse do max. ok. 80 km, na kamieniste ścieżki, z dobrą amortyzacją, przyczepnością i bieżnikiem, nie przeszkadzają mu w/w wady, liczy się z ich niższą trwałością, jest gotów wydać na to wszystko ok. 400 zł (w promocji), to polecam Salomony Wings 3 Pro. Osobiście drugiej, identycznej pary na pewno nie kupię.

0 komentarzy

Prześlij komentarz